Statystyka

środa, 13 lutego 2013

17| Tak wiele pomyłek.

Rozdział XVII
  Kilka metrów za Talie stała ta sama dziewczyna, którą rudowłosa widziała na korytarzu, uwieszoną na ramieniu Malfoy'a. Patrzyła na Longbottom z oburzeniem, irytacją a nawet... obrzydzeniem.
- Ja... - Zaczęła Natalie - Po prostu się zgubiłam...
- Więc akurat trafiłaś tutaj tajemnym wejściem idąc tuż za - tu zerknęła z uwielbieniem na drzwi przy których stały. - Draconem? Proszę cię! - prychnęła - Pozwoliłabym ci wyjść, gdybyś mnie tak bardzo nie zirytowała. A teraz ty wstrętna, głupia...
- Dosyć Pansy. - Odwróciły się.
Ślizgon stał oparty o framugę drzwi i patrzył arogancko na obie dziewczyny. Zapadła cisza. Ręka dziewczyny, która sięgała ku włosom Natalie zawisła w powietrzu. 
- Nie słyszysz? Zjeżdżaj. Zajmę się tą zdrajczynią krwi.
Ślizgonka skinęła tylko głową i dumnym krokiem odeszła by powrócić na dziedziniec. I w tym momencie Longbottom po raz któryś przeklęła swoją porażającą ciekawość. Mogła zostać wśród swoich znajomych, nie interesować się tym co spiskuje Draco Malfoy i być bezpieczna, a kto wie co jest w stanie jej zrobić?
- Widziałaś coś?
- Hę? - Podniosła głowę którą spuściła bezwiednie. Ślizgon wpatrywał się w nią z irytacją, jakby była najbardziej nierozumnym człowiekiem jakiego poznał.
Chyba właśnie tak było.
- Pytam. Czy coś widziałaś, kiedy tu weszłaś?
- Nie - wyjąkała rudowłosa rumieniąc się.
Oczy jego były chłodne, jakby tafla jeziora przez którą nijak można się było przebić. Skórę miał niesamowicie bladą, niemalże taką jak Talie. I wtedy po raz pierwszy poczuła drgnienie w środku siebie, jakby poczucie obowiązku, że ten którego wszyscy nienawidzą musi zostać przez nią odkryty.
- Więc czemu jeszcze tu stoisz i patrzysz jak głupia? - warknął - Wracaj do swoich żałosnych znajomych!
Skinęła tylko głową i posłusznie odeszła w stronę schodów. Próbowała iść dumnie, jak Pansy, ale potknęła się już po kilku krokach co ostatecznie przekreśliło jej na to szanse.
- Jeszcze raz cię tu zobaczę,to nie wyjdziesz stąd tak łatwo - zawołał za nią - A o tym przejściu nikt ma się nie dowiedzieć jasne?!
- Obiecuję. - odpowiedziała.
Kiedy przekroczyła z powrotem ramę "obrazu" i znalazła się w korytarzu wciąż nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co się właśnie stało. Dotarła do schodów ale zamiast iść na wielką salę, na której szkoła miała powitać nowych gości ruszyła w stronę dormitorium Puchonów. Podeszła do obrazu martwej natury i połaskotała widniejącą na nim gruszkę. Przejście otworzyło się.
Kiedy znalazła się w znajomym pomieszczeniu natychmiast poczuła się lepiej. Podeszła do stolika przy oknie omijając rzeczy innych uczniów i sięgnęła po jakąkolwiek książkę. Pobiegła do swojego pokoju i zamknęła się w nim. Od razu usiadła na łóżku i zaczęła czytać. Losową lekturą okazała się "Streszczona Historia Hogwartu". W momencie gdy po raz siódmy odczytywała pierwsze zdanie jej oczy przymknęły się i odpłynęła w krainę snów i marzeń.
*~*~*
-Widziałaś gdzieś Natalie? - Harry wpatrywał się w Hermionę niepewnie.
Ta pokręciła tylko głową i znów wsłuchała się w słowa Dumbledore'a który serdecznie witał nowych gości. Potter po raz kolejny omiótł spojrzeniem stół Puchonów, ale po rudej nie było ani śladu. Wydawało się,że tylko jej brakowało przy stole. 
Odruchowo odwrócił się ku stole Ślizgonów i zobaczył jak Draco przysiada się spóźniony z zadowoloną miną. Harry zaklął pod nosem. 
Ten kretyn na pewno coś jej zrobił, pewnie obwinia ją za to, co zrobiła tego ranka Hermiona. Zakipiała w nim złość. Z jakiego powodu tak bardzo się o nią martwił? Nie była dla niego tak ważna, właściwie to nawet mu się nie podobała. Był za to ktoś, na którego zerkał nawet w takim momencie. 
Przeniósł spojrzenie na stół Krukonów i ujrzał Cho Chang uśmiechniętą jak zawsze zajęta rozmową z przyjaciółkami zbyt bardzo, by zwrócić uwagę na kogoś takiego jak on...
Ale nie czas teraz by martwić się o takie sprawy. Jeżeli to prawda i Ślizgon coś zrobił siostrze Neville'a musiał natychmiast ją odnaleźć a przede wszystkim porozmawiać z Draconem.
Już prawie wstawał, gdy powstrzymała go Hermiona;
- Nie możesz teraz wyjść - syknęła z powagą w oczach - Ona na pewno jest w łazience a poszukasz jej po uczcie, teraz ogłaszane są na prawdę ważne informacje.
Chcąc nie chcąc, Harry został i jego myśli obracały się wciąż wokół Natalie i tylko przez moment - ten krótki moment gdy Dumbledore ukazał im Czarę Ognia i wytłumaczył jak mają się zgłaszać i przedstawił im podstawowe zasady Turnieju - przestał się zamartwiać.
Wreszcie nadszedł koniec. Chłopak zerwał się z miejsca i wybiegł z Sali.
- Co mu się stało? - zapytał Ron.
- Chyba martwi się o Natalie. - Granger wzruszyła ramionami.
- Od kiedy on aż tak się nią przejmuje? - Zdziwił się George który znalazł się nagle tuż obok.
- Kto to wie... - stwierdziła dziewczyna po czym ruszyła do dormitorium.
Tymczasem Potter chodził w tę i z powrotem niedaleko schodów do lochów. Obok przechodzili Ślizgoni zajęci rozmową. Lecz wreszcie zjawił się Draco. Chciał minąć go bez słowa ale Harry mu na to nie pozwolił.
- Gdzie ona jest?!
- Co? - Ślizgon patrzył na niego z zażenowaniem.
- Gdzie jest Natalie?! - podniósł głos Potter.
- A skąd ja mam to niby wiedzieć?! Nie obchodzi mnie ta ... 
- Nie kłam!
I wtem Draco upadł na ziemię trzymając się za nos. Harry nawet sam nie zauważył kiedy jego własna pięść wystrzeliła ku twarzy drugiego i powaliła go na ziemię.
- Doigrałeś się Potter! - Malfoy zerwał się z ziemi i wyciągnął różdżkę gotów użyć jej w każdym momencie.
- Mów! - warknął czarnowłosy.
- Nie mam pojęcia! - wykrzyknął tamten.
Wokół nich zdążyła się zebrać spora grupka uczniów. I w momencie gdy miała zacząć się bitwa z użyciem zaklęć odezwał się cichy, niewyraźny głos:
- Jest w dormitorium.
Harry odwrócił się gwałtownie. Pośród grupki obserwujących stał blady, niski chłopak z tłustymi brązowymi włosami.
- Skąd wiesz? I w ogóle kim jesteś?
- Wiem, bo akurat wybierałem się na ucztę kiedy zobaczyłem jak wchodzi do nas. A nazywam się James.
Nastała przerażająca cisza. Nikt nie zdołał się odezwać. Harry poczuł się jakby dostał w twarz. Mocniej niż Draco. Zerknął na chłopaka i nic nie mówiąc wyminął go i wbiegł po schodach na górę. Reszta uczniów stała w kompletnym oszołomieniu. Oczekiwali czegoś więcej niż jednego uderzenia w twarz, zaskoczonej miny i rozejścia się.
Malfoy poprawił szatę, schował różdżkę i dumnie odszedł jakby nic się nie stało. Za nim pobiegła wierna grupka adoratorów.
Jak Potter w ogóle śmiał twierdzić że zrobił coś tej zdrajczyni krwi? Nie była warta samego spojrzenia na nią. Tego dnia i tak patrzył na nią zbyt długo. A jednak w jej oczach, w tamtej chwili coś było. Jakby jakaś iskierka niezauważalna kiedy pozwolił jej odejść. Nie miał czasu żeby nad tym rozmyślać. Miał o wiele ważniejsze sprawy o których nie mógł wiedzieć nikt poza nim. Oczywiście wkrótce to wyjdzie na jaw ale liczy się ta jedna chwila, gdy plan wejdzie w życie.

_______________________________________________________

Podoba mi się o wiele, wiele bardziej ten rozdział. Pisało mi się go łatwo, przyjemnie i znów wlałam w niego mnóstwo dzisiejszych i nie dzisiejszych emocji. Po pierwsze złość. Ta niby bójka Harry'ego i Dracona - mówię niby, bo tak na prawdę było to jedno uderzenie i wiele słów - to wściekłość, zirytowanie i zażenowanie. Uczucia bohaterów.... Za dużo w moim życiu tych właśnie uczuć ostatnimi czasy a jak inaczej je  wyrazić niż w sposób jaki się kocha?
Piszcie proszę, to dla mnie wiele znaczy : )
Starałam się popełniać mniej błędów,ale jeśli jakieś znajdziecie to będę wdzięczna za wskazanie mi ich :)
Wiecie, 16 pisałam prze ileś tam dni i to z trudem i już rozumiem jak to wpływa na jakość. Nie można się zmuszać. 
Pozdrawiam!

Ps; Zapraszam serdecznie na bloga (nie mojego) polecajcie go, proszę to ważne : ) Blog

sobota, 2 lutego 2013

16| Same niespodzianki

Rozdział XVI

Natalie tępo wpatrywała się w świstek papieru, który trzymała przed sobą. Z jej planu jasno wynikało, że pierwszą lekcją miało być zielarstwo, ale - Na Merlina! - Gdzie niby odbywała się ta lekcja?!
- Talie! - Zmroziło ją.
Znała ten głos bardzo dobrze, aż zbyt dobrze. Wiedziała,że w końcu będzie musiała z nim porozmawiać. Nie mogła udawać,że wszystko było okey, ani też zbytnio panikować z powodu rozmowy z nim. Mimo wszystko przybrała nieco nieudany uśmiech i odwróciła się do niego;
- Neville! 
- Co tu robisz? Za moment zaczynają się lekcje! - Uśmiechnął się, ale widać było u niego niepewność.
- Ja..Właśnie miałam iść na zielarstwo.. Po prostu się zamyśliłam! - Stwierdziła jąkając się.Nie mogłaby mu powiedzieć,że nie ma bladego pojęcia gdzie to jest.
- Odprowadzę cię.
Skinęła tylko głową, a kamień spadł jej z serca. Po pierwsze - Nie był na nią zły. Gdyby tak było albo zacząłby ją ignorować, albo wręcz przeciwnie wszystko wypomniał. Po drugie - Opiekował się nią, a przynajmniej był w pobliżu akurat gdy go potrzebowała. A po trzecie - Dzięki niemu nie zgubi się w tym labiryncie korytarzy.
- Jak cię przyjęli? -Talie spojrzała na niego zdezorientowana. - No... Puchoni...
- Oh.. Dobrze, są na prawdę mili! - powiedziała rudowłosa spuszczając wzrok. Mimo wszystko wciąż zastanawiała się jakby to było poprzedniego wieczoru znaleźć się wśród Gryfonów, razem z Neville'm.
-Nie martw się. - Powiedział. - Wiesz, babcia jakoś zrozumie, a ja nie mam do ciebie żalu, tylko Ron nie mógł zasnąć , wciąż powtarza że w Hufflepuffie są sami pedofile i na pewno każą ci spać w samej bieliźnie pod łóżkiem... Sam nie wiem skąd mu się to wzięło.
Mimowolnie obydwoje roześmiali się głośno. Znów było jak dawniej.
- Poza tym... Przynajmniej nie trafiłaś do Slytherinu, tam to Ron pewnie bałby się że uprowadzą cię do Afganistanu żebyś w samej bieliźnie...
- O co wam chodzi z tą bielizną?! - Zdziwiła się Longbottom - I skąd bierzecie te pomysły?!Ah no tak...
- RON! - powiedzieli w tym samym momencie.
- Ale szczerze... - zastanawiała się czy mu powiedzieć. Czy znienawidziłby ją gdyby się dowiedział,że miała zostać Ślizgonką? Czy lepiej nic nie mówić? A może bałby się że zaprzyjaźniłaby się z Malfoy'em i już nigdy się nie odezwie chyba że żeby oświadczyć jej,że jednak postanowił ją wysłać do Afganistanu...
- Te! - obydwoje odwrócili się nagle - Jeszcze nie na lekcjach?!
O wilku mowa - pomyślała Talie widząc Draco w otoczeniu swojej wiernej gromadki.Ich szaty powiewały za nimi z każdym ich krokiem i chociaż u Profesora Snape'a wyglądało to dostojnie, w tym przypadku był to przekomiczny obraz.
- Czyżby rozmowa Longbottomów? Ohoho! - wysyczał Malfoy - Goyle! przynieś mi tu trochę popcornu będzie niezły seans! - Dziewczyna stojąca obok niego zachichotała i przysunęła się bliżej niego patrząc na Talie z wyższością. Postać za nimi - najwyraźniej Goyle - drgnął jakby obudzony z transu i już miał się odwracać...
- Ty idioto! - warknął Draco - To był K A W A Ł !!! - szturchnął go w ramię.
Neville i Natalie parsknęli niepowstrzymanym śmiechem. Wtem stało się coś dziwnego. Noga ślizgona uniosła się do góry wieszając go w powietrzu. Pisnął głośno - dosłownie P I S N Ą Ł - i złapał się przerażony Drugiego "goryla" , ale to mu nic nie pomogło i wciąż wisiał do góry nogami.
- Jak ty to zrobiłaś?! - Longbottom'owie odwrócili się w kierunku znajomego głosu.
- Widziałam kiedyś jak jakaś czarownica to robiła, podszkoliłam się trochę, a to idealna sytuacja aby to wypróbować! - Powiedziała Hermiona uśmiechając się lekko do zdziwionego Ron'a.
- Nie ma na świecie zaklęcia, którego byś nie znała prawda? - zapytał inny głos.
- Harry! - Natalie ucieszyła się na widok ich wszystkich, a ZWŁASZCZA jego.
Wtem Granger opuściła Malfoy'a na ziemię a ten wyłożył się jak długi na korytarzu.
-Ty szla...
- Zjeżdżaj już. - Potter spojrzał na niego groźnie, na co ślizgon podniósł się natychmiast i splunął mu pod nogi po czym odszedł a za nim podreptała jego grupka.
- Natalie! - Weasley podbiegł do dziewczyny i potrząsnął ją za ramiona - Nic ci się nie stało? Nie martw się, jeżeli chcesz kupię ci ocieplaną bieliznę wtedy nie będziesz musiała tyle cierpieć, obiecuję jak tylko...
I wtedy wszyscy w jednym momencie wybuchnęli śmiechem. Tylko biedny Ronald stał zdezorientowany patrząc na swoich przyjaciół i nie rozumiejąc co zabawnego jest w ocieplanej bieliźnie ale nie zdążył zapytać gdy wszystko przerwał Neville;
- Powinniśmy już być na lekcjach. - powiedział uśmiechając się lekko - Odprowadzicie ze mną Talie na zielarstwo? My mamy wróżbiarstwo, nie chciałbym się tam spieszyć...
- jasne! - odpowiedzieli wszyscy i pociągnęli za sobą Rudowłosą.
- Jak jest w Hufflepuffie? - zapytał Harry.
- Cóż... - zaczęła Longbottom - Są tam bardzo mili ludzie, przywitali mnie miło , mam własny pokój jak na razie mieszkam w nim sama...
- A może...
- NIE! - wszyscy przerwali Ron'owi zanim dokończył swój pomysł.
Natalie poczuła radość. Nikt nie miał jej niczego za złe. Było w porządku, obok byli ludzie którzy wydawali się pomocni, którzy chyba ją rozumieli.
- Jesteśmy - powiedziała Hermiona i posłała jej lekki uśmiech.
- Do zobaczenia! - powiedzieli Harry i Neville.
Pożegnała się z nimi i weszła do cieplarni. Włożyła potrzebny strój i stanęła obok dziewczyny która poprzedniego wieczoru pokazała jej pokój.
- Cześć - Przywitały się.
- Co u...
- Jesteś nowa? - odwróciła się. Za nią stał niski, blady chłopak z podkrążonymi oczami i smutnym wyrazem twarzy - Jestem James.
- Natalie. - powiedziała i uścisnęła jego rękę.
- FUUUUJ!
Po drugiej stronie stolika czwórka dziewcząt patrzyła na nią z obrzydzeniem.
- Jak mogłaś uścisnąć jego rękę?! - powiedziała jedna, brunetka.
- To jest obrzydliwe!!! - Druga, jasnowłosa w lokach, które przysłaniały jej widok patrzyła na Talie jak na nienormalną.
- Przecież... - zaczęła trzecia.
- Dzień dobry. Cisza! Zaczynamy lekcję. Dziś będziemy mówić o różnicach między roślinami ozdobnymi a ziołach. Może zaczniemy od definicji? Panno Wright, proszę o odpowiedź.
Tak minęły najbliższe minuty lekcji. Niektórzy znali odpowiedzi, a niektórzy nie. Oczywiście to były podstawy Zielarstwa. W szklarni panowała cisza, a profesorka tłumaczyła z pasją o roślinach.
Gdy uczniowie usłyszeli dzwonek z ulgą podnieśli się i zaczęli pakować swoje rzeczy. Gdy już każdy wychodził ze szklarni Natalie spojrzała odruchowo na drzwi. Zauważyła tam Alex'a i... Cedrica! Chłopcy również ją zauważyli. Podeszli do niej z uśmiechami na twarzach.
-Więc poznałaś mojego przyjaciela? - Diggory wskazał na Blondyna. Talie Kiwnęła tylko głową.
- Chodź! Mamy teraz jakiś apel... Chyba uczniowie z innych szkół mają zamiar przyjechać!
- Już?! - zdziwiła się rudowłosa - myślałam że... - Ale wtedy dotarło do niej,że nikt dokładnie nie określił kiedy rozpocznie się ten "Turniej Trójmagiczny". - Słuchajcie... Co to była za akcja... Czemu te dziewczyny
- Uścisnęłaś rękę Cledford'a . - powiedział krzywiąc się nieco Alex - Nikt go nie lubi, jest irytujący, moim zdaniem powinien trafić do Ślizgonów...
- Z jakiego powodu? No wiesz... Nie lubicie go?
-Wygląda jakby całe noce brał... Wiesz o czym mówię - posłał jej rozbrajający uśmiech.
- Tylko przez to? - zdziwiła się dziewczyna.
Obydwoje tylko wzruszyli ramionami i już więcej się nie odezwali. Rudowłosa dyskretnie zajrzała za siebie i zobaczyła jak James potyka się o czyjąś nogę i omal się nie przewraca. Nie miała jednak czasu na to,żeby biec mu pomóc, ponieważ tłum uczniów już zebrał się przed zamkiem. Stanęła wśród nich, Alex i Cedric zaginęli wśród wszystkich.
Pierwszy ukazał się powóz, lecący w przestworzach, który delikatnie wylądował przed nimi. Później z tafli jeziora wyłonił się statek, ogromny. Zachwyt uczniów chwilowo udzielił się Rudowłosej, lecz nagle dostrzegła jak  po drugiej stronie dziedzińca Draco malfoy wycofuje się i po chwili znika w drzwiach. Wrodzona ciekawość kazała jej pobiec za nim. Wydostała się z tłumu i prześlizgnęła na korytarz. Skradając się najciszej jak można przybliżyła się do schodów. Zobaczyła jak skrawek jego szaty znika za rogiem na pierwszym piętrze. Wbiegła szybko za nim i trafiła do cieniutkiego korytarza. Szła powoli, ostrożnie wyjrzała za róg, ale tam... Ściana. Nigdzie indziej nie mógł się podziać, chyba że.... Podeszła do wielkiej ramki, w której nie było obrazu a...
- Drzwi - wyszeptała. Nacisnęła delikatnie klamkę i przestąpiła ramkę.
Kiedy znalazła się za zamkniętymi drzwiami, ale już z drugiej strony dostrzegła schody. Zeszła po nich cicho nie wydając prawie żadnego odgłosu. Ostatni zakręt i... Zmroziło ją.
Znajdowała się w lochach. W górze wisiały jakby flagi z motywem Slytherinu. Panowała tam kompletna cisza. Wtem usłyszała cichy szelest i trzaśnięcie drzwi. Powoli ruszyła w tamtym kierunku. Uchyliła wejście i ujrzała jak Draco pochyla się nad wielkim kufrem i wyciąga z niego niewielką torebkę pełną czerwonego tajemniczego proszku. Uśmiechnął się złowrogo. Natalie przeczuwając,że to nie wróży nic dobrego właśnie zamierzała wrócić na dziedziniec gdy wtem...
- Co ty tutaj robisz Longbottom?!
- O cholera... - zaklęła rudowłosa.
___________________________________

Dziękuję za poprawienie mnie i podanie lepszego pomysłu na rozdział ~Mionie  bez niej pewnie pozostawałabym w całkowitej nieświadomości :)

Jesteście niesamowici!!! To takie miłe, mieć tyle komentarzy pod jednym rozdziałem, lubię czytać wasze opinie, widzę co powinnam zmienić, a co kontynuować. Mam nadzieję,że nie wyszedł tak źle udało mi się nadrobić pewną zaległość więc postanowiłam dokończyć ten rozdział bo pisałam go częściami co wiele dni więc. Proszę, jest. Mam nadzieję,że się podoba, jeżeli widzicie jakieś absurdy, błędy, brak czegoś istotnego śmiało piszcie, to dla mnie cenne informacje :)
Pozdrawiam!!! xx