Rozdział XVIII
Dlaczego mu się nie postawiłam?! - myślała gorączkowo Natalie gładząc delikatnie szatę. - Jakim cudem usnęłam na tak długo, jeszcze przed obiadem?!
Przetarła zaspane oczy i wyszła z pokoju. Schody skrzypiały cicho, gdy zeskakiwała z nich pospiesznie. Z kieszeni wyjęła wymiętą karteczkę i przejechała po niej palcem.
- Zielarstwo, Transmutacja, Runy, Opieka nad magicznymi stworzeniami... - mruczała pod nosem. - Czyli teraz mamy lekcje z Rubeusem Hagridem, trzeba się pospieszyć.
W momencie, gdy znalazła się w wąskim korytarzu, a przejście zamknęło się tuż za nią, usłyszała czyjeś głośne, spieszne kroki. Talie natychmiast zrozumiała, że to któryś z nauczycieli, który przybył by ją ukarać. Przerażona ruszyła, by ukryć się za kolumną, lecz szata jakby na złość owinęła się wokół jej nóg, przewracając ją prosto na zimną posadzkę.
- Auu - jęknęła i zaczęła się gwałtownie podnosić.
W tej jednakże chwili, zza rogu wybiegł zdyszany Harry. Widząc ją zatrzymał się nagle, a w jego oczach dostrzec można było... Ulgę?
- Dlaczego zniknęłaś? - zapytał z goryczą.
- Ja... Zasnęłam... - powiedziała Rudowłosa spuszczając wzrok.
Dopiero po kilku minutach niezręczną ciszę przerwał jego śmiech. Zaraz moment.. Śmiech?!
Natalie uniosła głowę i zobaczyła jak chłopak odchyla głowę do tyłu i śmieje się głośniej, niż kiedy ktoś powie pani Longbottom,że kapelusze w piórkach nie są już modne...
Kiedy wreszcie przestał, dziewczyna skrzyżowała dłonie na piersi i zapytała;
- Ale dlaczego cię to obchodzi?
- Ja... Przepraszam, po prostu się.. martwiłem.
Po czym zastygł. Bo nie chciał jej mówić ... Prawdy? Martwił się, bardzo się o nią martwił, ale czy właśnie tak, jak chłopcy martwią się o dziewczyny?
Wtem dziewczyna zaczęła się śmiać. Głośno i dobitnie.Gdy przestała, Potter patrzył na nią nie do końca rozumiejąc co się dzieje.
- Co? Też mam prawo się trochę pośmiać.
Po czym wzruszyła ramionami i dumnie unosząc głowę wyminęła go. Właśnie o coś takiego chodziło. Do tego efektu dążyła. A więc czemu nie mogło to wyjść przy Draco?
- Zaczekaj.
Odwróciła się do niego z niemym pytaniem.
- Moglibyśmy porozmawiać?
Przetarła zaspane oczy i wyszła z pokoju. Schody skrzypiały cicho, gdy zeskakiwała z nich pospiesznie. Z kieszeni wyjęła wymiętą karteczkę i przejechała po niej palcem.
- Zielarstwo, Transmutacja, Runy, Opieka nad magicznymi stworzeniami... - mruczała pod nosem. - Czyli teraz mamy lekcje z Rubeusem Hagridem, trzeba się pospieszyć.
W momencie, gdy znalazła się w wąskim korytarzu, a przejście zamknęło się tuż za nią, usłyszała czyjeś głośne, spieszne kroki. Talie natychmiast zrozumiała, że to któryś z nauczycieli, który przybył by ją ukarać. Przerażona ruszyła, by ukryć się za kolumną, lecz szata jakby na złość owinęła się wokół jej nóg, przewracając ją prosto na zimną posadzkę.
- Auu - jęknęła i zaczęła się gwałtownie podnosić.
W tej jednakże chwili, zza rogu wybiegł zdyszany Harry. Widząc ją zatrzymał się nagle, a w jego oczach dostrzec można było... Ulgę?
- Dlaczego zniknęłaś? - zapytał z goryczą.
- Ja... Zasnęłam... - powiedziała Rudowłosa spuszczając wzrok.
Dopiero po kilku minutach niezręczną ciszę przerwał jego śmiech. Zaraz moment.. Śmiech?!
Natalie uniosła głowę i zobaczyła jak chłopak odchyla głowę do tyłu i śmieje się głośniej, niż kiedy ktoś powie pani Longbottom,że kapelusze w piórkach nie są już modne...
Kiedy wreszcie przestał, dziewczyna skrzyżowała dłonie na piersi i zapytała;
- Ale dlaczego cię to obchodzi?
- Ja... Przepraszam, po prostu się.. martwiłem.
Po czym zastygł. Bo nie chciał jej mówić ... Prawdy? Martwił się, bardzo się o nią martwił, ale czy właśnie tak, jak chłopcy martwią się o dziewczyny?
Wtem dziewczyna zaczęła się śmiać. Głośno i dobitnie.Gdy przestała, Potter patrzył na nią nie do końca rozumiejąc co się dzieje.
- Co? Też mam prawo się trochę pośmiać.
Po czym wzruszyła ramionami i dumnie unosząc głowę wyminęła go. Właśnie o coś takiego chodziło. Do tego efektu dążyła. A więc czemu nie mogło to wyjść przy Draco?
- Zaczekaj.
Odwróciła się do niego z niemym pytaniem.
- Moglibyśmy porozmawiać?
~*~*~
- Harry, myślę,że już dawno powinniśmy być na lekcjach. - powiedziała z niepokojem Natalie, gdy przemierzali już kolejne piętro skradając się cicho.
- Ja mam teraz runy, a ty lekcję z Hagridem, myślę,że nic się nie stanie. - szepnął wysyłając jej lekki uśmiech.
- To wejdźmy chociaż do jakiegoś pomieszczenia, nie chcę mieć potem kłopotów. - zażądała dziewczyna.
Jednak każde kolejne drzwi były pozamykane. Było to jak widać piętro jedynie do sprzątania, gdyż mało kto zwykle się tutaj kręcił.
- Wreszcie! - powiedział Harry, kiedy jedne z drzwi ustąpiły pod jego naciskiem.
Zamknęli je za sobą i zaczęli się rozglądać po sali. To było chyba jedyne miejsce, którym woźny Filch się nie zajmował. Wszystko było przykryte grubą warstwą kurzu, która unosiła się kiedy stąpali niepewnie po skrzypiących drewnianych deskach. Ściany były szarawe i tylko na jednej wisiał obraz. Przedstawiał on ... puste krzesełko. Zapewne mieszkaniec malowidła postanowił się wyprowadzić. Przez niewielkie okienko wpadało słabe światło. Przy jednej ze ścian stało lustro. Było na wpół przykryte płachtą, tak jakby ktoś bardzo się spieszył, gdy przykrywał ów mebel. JEDYNY mebel w tym pokoju.
Podczas, gdy Harry próbował znaleźć jakąś obluzowaną deskę, Natalie powoli i niepewnie podeszła do lustra. Jednym ruchem zrzuciła z niego narzutę. Ta opadła z wdziękiem na ziemię, ukazując je w całej okazałości. Talie patrzyła z otwartymi ustami na swoje odbicie, jakby nie mogąc uwierzyć.
- Coś się...
Kiedy Potter znalazł się obok niej, zamarł. Widział siebie, a tuż za sobą dwie postacie. Już kiedyś był w takiej sytuacji.
- Przecież... Lustro... Ono miało być ..
- Zniszczone. Zgadza się.
Odwrócili się gwałtownie. W pokoju nikogo nie było, za to w obrazie pojawiła się postać. Był to chudy mężczyzna z kozią, czarną bródką i szarymi, poważnymi oczami. Miał na sobie średniowieczne ubrania, a w ręce trzymał niewielką książeczkę.
- To nie jest zwierciadło Ain Eingarp, chłopcze. - stwierdził mężczyzna. - Tworzy dokładnie takie same iluzje, jednak jest stworzone do czegoś zupełnie większego.
- Do czego takiego? - zapytał zaciekawiony Potter.
Natalie nadal stała tam z otwartymi ustami nie umiejąc wydobyć głosu.
- Czeka ono, na osobę, która ma odmienić wszystko. Tak oznajmia przepowiednia. Ja jestem Albert Ernst , a wy nie powinniście tu być.
- Kiedy ma się pojawić, ten ktoś...? - dopytywał wciąż Harry.
- I gdy powróci czarna postać, siejąc zniszczenie odnajdzie potrzebujących miłosierny duch. - zacytował Albert.
- Więc kiedy...?
- W momencie, gdy powróci czarny pan zwierciadło spełni swoje przeznaczenie. Musicie uważać na siebie, gdyż zło zawsze powróci , dopóki do końca nie wykończycie diabła.
Kiedy wyszli, Harry wreszcie zwrócił uwagę na zachowanie Natalie.
- Co... Co zobaczyłaś w lustrze?
- Odnajdzie potrzebujących... Miłosierny duch... -wyszeptała tylko.
____________________________________________________
Uff. Napisałam go wcześniej, ale wszystko się usunęło, ale dzięki temu wyszło nieco lepiej :)
Mam taki pomysł, czytałam tak wiele blogów, często pojawiało się to na nich, więc możemy spróbować! Jeżeli będziecie chcieli, to zadawajcie pytania bohaterom. Wszystkim, o wszystko. Odpiszę oczywiście w miarę moich możliwości :)
Co do rozdziału, chyba tak źle nie jest prawda? Starałam się naprawdę popełniać mało błędów, przysięgam! Możemy też zrobić coś jak w serialach;
Co Natalie zobaczyła w swoim odbiciu? Co oznacza tajemnicza przepowiednia i czy Czarny Pan naprawdę ma powrócić?
Do następnego napisania! Pozdrawiam Serdecznie ;3
Zaraz się biorę za przeczytanie poprzednich rozdziałów, ale na razie skomentuję ten tutaj. Wiele nie mogę powiedzieć na temat fabuły, ale jedna rzecz mnie ciekawi to lustro??? Chcę wiedzieć co i jak no kurcze :D. Będę czekać na pewno na kolejny rozdział. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń