Rozdział IV
Kiedy listy nadeszły, Harry przybył już do domu Weasley'ów. Z uśmiechem przywitała go cała rodzina, zasypując pytaniami, z których niektóre kompletnie nie miały sensu;
-Jak było u sowy? - zachichotał George?
-C-Co? - zdziwił się Potter.
-Nieważne! - Obydwaj bliźniacy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem, pozostawiając go zdumionego i zdezorientowanego.
-Nie martw się nimi. - Stwierdził Ron, prowadząc go po schodach do ich pokoju. - Ostatnio coś im odbija.
-Ostatnio?
-No może trochę dłużej niż ostatnio... - roześmiali się głośno.
W końcu dotarli do drzwi. Po wejściu do środka, chłopcy natychmiast rzucili się na swoje łóżka, na co te zaskrzypiały niebezpiecznie. Pomieszczenie nie było duże. Znajdowały się w nim jedno okno, Wielka , stara szafa, dwa łóżka i dosyć spory obraz, który wisiał na ścianie tuż nad głowami Harry'ego i Ron'a. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, przerywana od czasu do czasu hałasami z dołu, lecz nagle została przerwana przez Ginny, która wbiegła do pokoju zarumieniona i zdyszana. Chłopcy usiedli gwałtownie.
-Neville przyjeżdża! - wydusiła wreszcie
-Co? - zdziwili się jednocześnie.
-No... Z siostrą! Za chwilę... - wydyszała , po czym nie pytając o nic usiadła na łóżku Harry'ego opierając łokcie o swoje kolana i starając się uregulować oddech.
-On ma SIOSTRĘ?! - dopiero po chwili dotarła do nich ta informacja.
-Przybraną - powiedziała rudowłosa z zażenowaniem - na prawdę nie wiedzieliście?
-Nie... To znaczy... -Harry'emu zrobiło się głupio.
Neville był ich przyjacielem,a prawie nic o nim nie wiedzieli. Zacisnął dłonie w pięści i obiecał sobie w myślach, że będzie więcej uwagi zwracać na chłopaka.
-Kiedy mają tu być?
-Dzisiaj! Ron, przecież mówiłam...
-Ale o której?
-Tak właściwie to... - Rozległ się głośny huk, dobywający się z dołu. - Teraz - uśmiechnęła się nieśmiało, po czym wybiegła z pokoju, by się przywitać.
-My też pójdziemy co? - Ron zrezygnowany spojrzał na przyjaciela.
-Tak, przynajmniej poznamy tą jego siostrę.
Ron rozchmurzył się natychmiast.
-Oby była ładna - stwierdził, kiedy wychodzili z pokoju.
-Jak wam minęła podróż? Neville! Mógbyś się bardziej nią zaopiekować! Przecież ona aż drży z zimna!
-wszystko w porządku, proszę pani. - powiedziała Natalie uśmiechając się niepewnie.
Naprzeciw niej stała nieco większa rodzinka, niż się jej spodziewała. Cała piątka rudych głów skierowana była ku niej. Przywitała się po kolei z każdym z nich, starając się zapamiętać wszystkie imiona;
-Ginny, Fred, Georfe.. Nie! George! Ciocia Molly i Wujek Artur. Tak kazali na siebie mówić! - dziewczyna powtarzała sobie te imiona jak mantrę.
Już ruszała do kuchni, by zjeść rodzinną kolację, gdy usłyszała czyjeś kroki na schodach. Spojrzała w tamtym kierunku i momentalnie zamurowało ją. Przed nią stało dwóch chłopców, ale tylko jeden sprawił,że stała tam w kompletnym bezruchu. Harry Potter spojrzał na nią tak samo zdziwionym wzrokiem, ale zaraz zastąpił je nieco wściekłym.
-Hej jestem Ron. - Dziewczyna ocknęła się i zauważyłą - dopiero teraz - Chłopaka o tak samo rudych włosach jak jego rodzina, który wyciągnął rękę w jej kierunku.
-Nazywam się Natalie. -powiedziała,ale było to skierowane raczej do Harry'ego.
Czarnowłosy skinął tylko głową, po czym wszedł do jakiegoś pokoju naprzeciwko kuchni, ciągnąc za sobą zdziwionego Ron'a.Natalie patrzyła jak drzwi zamykają się z dziwnym uczuciem bezsilności. Czy ona coś zrobiła? Przecież nie zrobiła nic. Może... Nie! Na pewno nie zdenerwował się z powodu jej wywodu na temat Albusa Dumlbedore'a. Harry Potter nie czyta takich rzeczy. Wzruszyła ramionami i weszła do kuchni.
-Gdzie są chłopcy? Widziałam ich przed momentem. - powiedziała Molly rozglądając się zmartwiona.
-Zaraz przyjdą. - powiedziała Natalie - poszli chyba umyć ręce.
-Rę-Rę-Ręcee... - Spojrzała na jednego z bliźniaków, który aktualnie omal nie spadł z krzesła, gdy tak śmiał się głośno.
To był george, czy fred? A może to Ron? Nie zwróciłam uwagi... Albo... Nie wiem - Natalie poddała się co do wymyślenia który z rodziny weasley'ów dostał napadu śmiechu, a wróciła do myśli : Dlaczego Harry Potter nie chciał z nią porozmawiać?
-Przesadzasz - stwierdził Ron, wkładając ręce do kieszeni i wywracając oczami.
-Nie! Chyba czytałeś jej artykuł! To co napisała jest żałosne i bezcelowe!
-Wiesz, jak prorok zmienia to co mówią na prawdę w swoje wyimaginowane słowa, Harry!
-Wiem... Ale - chłopak spojrzał w kierunku drzwi - Nie ufajmy jej okey?
-Ale wydaje się być fajna i...
-Ron - powtórzył Harry ostrzejszym tonem.
-Mówisz jak moja matka - stwierdził Weasley - Ale w porządku, postaram się.
Harry skinął głową.Po chwili , gdy wszedł do kuchni starał się zignorować spojrzenie Natalie, które czuł na sobie. Usiadł jak najdalej od niej, niestety Ronowi się nie poszczęściło i usiadł naprzeciw rudej. Potter miał dosyć tej dziewczyny już od kiedy przeczytał artykuł o Dumbledorze. Kiedy wreszcie skończyła się kolacja, wyszedł pierwszy by nie mieć sposobności rozmowy z nią. Taki był jego plan. Kompletna ignorancja.
-Jak było u sowy? - zachichotał George?
-C-Co? - zdziwił się Potter.
-Nieważne! - Obydwaj bliźniacy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem, pozostawiając go zdumionego i zdezorientowanego.
-Nie martw się nimi. - Stwierdził Ron, prowadząc go po schodach do ich pokoju. - Ostatnio coś im odbija.
-Ostatnio?
-No może trochę dłużej niż ostatnio... - roześmiali się głośno.
W końcu dotarli do drzwi. Po wejściu do środka, chłopcy natychmiast rzucili się na swoje łóżka, na co te zaskrzypiały niebezpiecznie. Pomieszczenie nie było duże. Znajdowały się w nim jedno okno, Wielka , stara szafa, dwa łóżka i dosyć spory obraz, który wisiał na ścianie tuż nad głowami Harry'ego i Ron'a. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, przerywana od czasu do czasu hałasami z dołu, lecz nagle została przerwana przez Ginny, która wbiegła do pokoju zarumieniona i zdyszana. Chłopcy usiedli gwałtownie.
-Neville przyjeżdża! - wydusiła wreszcie
-Co? - zdziwili się jednocześnie.
-No... Z siostrą! Za chwilę... - wydyszała , po czym nie pytając o nic usiadła na łóżku Harry'ego opierając łokcie o swoje kolana i starając się uregulować oddech.
-On ma SIOSTRĘ?! - dopiero po chwili dotarła do nich ta informacja.
-Przybraną - powiedziała rudowłosa z zażenowaniem - na prawdę nie wiedzieliście?
-Nie... To znaczy... -Harry'emu zrobiło się głupio.
Neville był ich przyjacielem,a prawie nic o nim nie wiedzieli. Zacisnął dłonie w pięści i obiecał sobie w myślach, że będzie więcej uwagi zwracać na chłopaka.
-Kiedy mają tu być?
-Dzisiaj! Ron, przecież mówiłam...
-Ale o której?
-Tak właściwie to... - Rozległ się głośny huk, dobywający się z dołu. - Teraz - uśmiechnęła się nieśmiało, po czym wybiegła z pokoju, by się przywitać.
-My też pójdziemy co? - Ron zrezygnowany spojrzał na przyjaciela.
-Tak, przynajmniej poznamy tą jego siostrę.
Ron rozchmurzył się natychmiast.
-Oby była ładna - stwierdził, kiedy wychodzili z pokoju.
-Jak wam minęła podróż? Neville! Mógbyś się bardziej nią zaopiekować! Przecież ona aż drży z zimna!
-wszystko w porządku, proszę pani. - powiedziała Natalie uśmiechając się niepewnie.
Naprzeciw niej stała nieco większa rodzinka, niż się jej spodziewała. Cała piątka rudych głów skierowana była ku niej. Przywitała się po kolei z każdym z nich, starając się zapamiętać wszystkie imiona;
-Ginny, Fred, Georfe.. Nie! George! Ciocia Molly i Wujek Artur. Tak kazali na siebie mówić! - dziewczyna powtarzała sobie te imiona jak mantrę.
Już ruszała do kuchni, by zjeść rodzinną kolację, gdy usłyszała czyjeś kroki na schodach. Spojrzała w tamtym kierunku i momentalnie zamurowało ją. Przed nią stało dwóch chłopców, ale tylko jeden sprawił,że stała tam w kompletnym bezruchu. Harry Potter spojrzał na nią tak samo zdziwionym wzrokiem, ale zaraz zastąpił je nieco wściekłym.
-Hej jestem Ron. - Dziewczyna ocknęła się i zauważyłą - dopiero teraz - Chłopaka o tak samo rudych włosach jak jego rodzina, który wyciągnął rękę w jej kierunku.
-Nazywam się Natalie. -powiedziała,ale było to skierowane raczej do Harry'ego.
Czarnowłosy skinął tylko głową, po czym wszedł do jakiegoś pokoju naprzeciwko kuchni, ciągnąc za sobą zdziwionego Ron'a.Natalie patrzyła jak drzwi zamykają się z dziwnym uczuciem bezsilności. Czy ona coś zrobiła? Przecież nie zrobiła nic. Może... Nie! Na pewno nie zdenerwował się z powodu jej wywodu na temat Albusa Dumlbedore'a. Harry Potter nie czyta takich rzeczy. Wzruszyła ramionami i weszła do kuchni.
-Gdzie są chłopcy? Widziałam ich przed momentem. - powiedziała Molly rozglądając się zmartwiona.
-Zaraz przyjdą. - powiedziała Natalie - poszli chyba umyć ręce.
-Rę-Rę-Ręcee... - Spojrzała na jednego z bliźniaków, który aktualnie omal nie spadł z krzesła, gdy tak śmiał się głośno.
To był george, czy fred? A może to Ron? Nie zwróciłam uwagi... Albo... Nie wiem - Natalie poddała się co do wymyślenia który z rodziny weasley'ów dostał napadu śmiechu, a wróciła do myśli : Dlaczego Harry Potter nie chciał z nią porozmawiać?
-Przesadzasz - stwierdził Ron, wkładając ręce do kieszeni i wywracając oczami.
-Nie! Chyba czytałeś jej artykuł! To co napisała jest żałosne i bezcelowe!
-Wiesz, jak prorok zmienia to co mówią na prawdę w swoje wyimaginowane słowa, Harry!
-Wiem... Ale - chłopak spojrzał w kierunku drzwi - Nie ufajmy jej okey?
-Ale wydaje się być fajna i...
-Ron - powtórzył Harry ostrzejszym tonem.
-Mówisz jak moja matka - stwierdził Weasley - Ale w porządku, postaram się.
Harry skinął głową.Po chwili , gdy wszedł do kuchni starał się zignorować spojrzenie Natalie, które czuł na sobie. Usiadł jak najdalej od niej, niestety Ronowi się nie poszczęściło i usiadł naprzeciw rudej. Potter miał dosyć tej dziewczyny już od kiedy przeczytał artykuł o Dumbledorze. Kiedy wreszcie skończyła się kolacja, wyszedł pierwszy by nie mieć sposobności rozmowy z nią. Taki był jego plan. Kompletna ignorancja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz